Zafascynował mnie szczególnie puszkowy, ale panelowe i harfowy też.
Mam trochę zapotrzebowania na ciepło, więc z miarę czasu zrobię sobie wszystkie :).
W czasie czytania przeglądałem też różne strony i obrazki oraz
myślałem na sposobami czernienia miedzi i zwiększenia przewodności i
wydajności.
Natknąłem się na coś takiego jak: Folia Termoizolacyjna - mam
pytanie. Czy to wytrzyma temp na nagrzanej szybie i jak wg Was wpływa na
przepuszczalność światła ? Producent pisał ze chyba 30 % więcej
izolacji a naklejona z 2 stron działa jak druga szyba. To produkt
Amerykański :)
Dugi pomysł jaki wpadł mi do głowy ( być może durny) to aby blachę
miedzianą przed malowaniem posypać pyłkiem miedzianym - w celu wywołania
efektu chropowatości – lepsza absorpcja ?
I myślałem jeszcze o tonerze do drukarek laserowych jako barwniku -
sam my się utrwalił w dużej temperaturze - ale nie wiem czy nie będzie
powodował skutków ubocznych. Nie ma co się męczyć z budową własnego kolektora
bo nigdy nie dorówna sprawnością oryginalnym produktom.Nie mówię tu o
kolektorach z grzejników
panelowych. Koszty budowy domowym sposobem kolektora może sięgnąć
porównywalnych kosztów nowego kolektora na przykład KS2000 TP Am(meander).
O lutowaniu małych płytek zrobionych na gotowo to raczej zapomnij, przy lutowaniu zniszczysz delikatną powłokę.
Po zlutowaniu całości zabieramy się do odtłuszczania ale najpierw
tylną stronę absorbera malujemy bezbarwnym nitro. Przygotowujemy butelkę
cifu najlepiej zielonego. Do osobnego naczynia wlewamy w stosunku: 1/3
cifu, 1/3 jakiegoś proszku do prania brudnych kombinezonów, 1/3 wody i
to wszystko mieszamy.
Następnie szorujemy blachę jak pokład żaglówki. Dalej, płukanie i
powtórka z rozrywki. Odtłuszczoną blachę poznajemy po tym, że woda
płucząca pokrywa całą blachę i nie kropli się miejscami. Oczywiście
absorber kompletnie zlutowany.
Ponieważ cienkie rurki do spawane są lutem twardym do rur zbiorczych
miejsca lutowania są mocno utlenione. Następny proces to trawienie.
Trawienie to proces usuwania tlenków a nie wytrawianie miedzi w chlorku
żelaza celem pozbycia się miedzi ścieżkami w płytce drukowanej. I tu już
potrzebna jest wanna wielkości absorbera. Możemy ją zrobić z płyty o
nabić boki o wysokości ok. 4-5 cm. Środek wyłożyć folią, tym bardziej,
że przyda się nam do czernienia. W taką wannę wejdzie nam ok. 40l
roztworu, i tyle nam wystarczy aby roztwór całkowicie nam przykrył
blachę. A więc dalej do trawienia bierzemy 40l wody i 1l stężonego kwasu
siarkowego i tyleż azotowego. Kwasy wlewamy do wody nie odwrotnie!
Oczywiście na rękach długie gumowe rękawiczki na głowie szczelne okulary
i cuchy robocze. Blaszkę wkładamy do wanny i zalewamy tak przygotowaną
miksturą. Rurki zbiorcze zabezpieczone korkami. Zaraz po zalaniu
zobaczymy, że blaszka robi się jaśniejsza, ale tam gdzie jest mono
utleniona to trawienie nie jest takie szybkie i trzeba jej pomóc
szorując szczoteczką do rąk.
Po uzyskaniu jednolitej barwy {ok. 15min. trawienia} dokładne płukanie. Dalej powstaje problem bo do czernienia blachę trzeba utrzymać
w stanie mokrym bo woda zapobiega nam ponownemu utlenianiu a ten proces
po wytrawieniu następuje błyskawicznie.
Do czernienia też trzeba się przygotować bo to można wykonać tylko
raz jak coś zacznie nam odpadać to jest tragedia. Na klocek nabijamy
czyściwo , takie bordowe jak hydraulicy używają do czyszczenia rur
miedzianych przed lutowaniem. Mokrą blachę zanurzamy w całości i
zaczynamy pasek po pasku szorować wzdłuż całej blachy. Tam gdzie blacha
jest jeszcze przed szorowaniem to wyraźnie widać, że jest ciemniejsza w
placki, po przetarciu jest nieco jaśniejsza ale jednolita po czasie gdy
dojedziemy do końca nabierze głęboką czerń. Z czasem czernienia nie ma
co przesadzać bo za długie spowoduje przy płukaniu odpadanie czarnej
warstwy. Tu niestety trzeba jednak trochę praktyki bo mokra blacha ma
inny odcień i jest zawsze dużo ciemniejsza jak po wypłukaniu i
wyschnięciu.
Malowanie od spodu zabezpiecza nam by blacha nie czerniła się od
spodu bo to jest nie wskazane. Wszystko wykonujemy na podwórku bo to są
śmierdzące procesy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz