poniedziałek, 22 lutego 2016

na wyspach

1. Nie rozumiesz, że tu chodzi o bezprawną dyskryminację Polaków UE? Na razie dotyczy to „tylko” nowych przybyszów, ale wkrótce może być to rozszerzone na resztę Polaków przebywających w UK. Znasz to: nie protestowałem, kiedy ograniczyli w UK prawa dla nowych przybyszów z Polski, bo nie byłem tam nowym przybyszem z Polski, nie protestowałem także, kiedy ograniczyli w UK prawa dla wszystkich Polaków, jako że miałem już wtedy brytyjski paszport, ale kiedy zaczęli w UK odbierać Polakom owe brytyjskie paszporty, to było już za późno. Nie napisałem, że jakość życia w UK jest gorsza jest w Polsce. Nie jest - w każdym razie w moim i kilku(set) znanych mi przypadkach. To, że niełatwo obecnie kupić sobie na Wyspach dom nie ma nic do rzeczy. A w Polsce jest łatwo? Też mieszkałem w Londynie i potwierdzam - koszmarnie droga wiocha. Ale Wielka Brytania nie kończy się na Londynie. 90 procent potencjalnego zatrudnienia to jest tam może dla analityków giełdowych i innych "bałych kołnierzyków" aspirujących do pracy w City. Natomiast dla całej reszty 99 procent potencjalnego zatrudnienia jest zdecydowanie poza Londynem, gdzie życie jest o niebo tańsze, a najniższa krajowa (od 1 kwietnia życiowa) taka sama.
W innych kwestiach nie będę się już rozpisywał - masz inne poglądy i ja to szanuję. A zamieszkiwania na cieplutkich Antypodach szczerze i bezinteresownie zazdroszczę
2. Jako obywatel drugiej kategorii (ale w teorii obywatel) Australii miałem od dawna możliwość podjęcia legalnej pracy w UK, z czego zresztą skorzystałem, ale długo w UK miejsca nie zagrzałem ze względu na bardzo wysokie koszta życia w UK, a więc wróciłem na antypody, jako że mi się po prostu nie opłacało mieszkać i pracować w UK. Sam zresztą piszesz, że jeśli się nie jest milionerem, to jakość życia jest w UK gorsza niż nawet w Polsce. Tak więc wejście Polski do Unii wcale mi nie otworzyło brytyjskiego rynku  pracy, jako że był on dla mnie od dawna otwarty, ale mało atrakcyjny ze względu na owe bardzo wysokie koszta życia w UK, a szczególnie zaś w Londynie, gdzie właściwie jest dla mnie (i nie tylko dla mnie) jakieś 90% potencjalnego zatrudnienia. To ja parę słów w sprawie polskich studentów w UK gdzie w tych koledżach panuje podobno poziom jak w polskich przedszkolach. Tak się składa, że najlepszy polski uniwersytet jest sklasyfikowany w czwartej setce światowych uniwersytetów. Dzięki temu że PL jest w UE polscy obywatele mogą składać wnioski o rządowe pożyczki na pokrycie kosztów czesnego (9 tys. funtów za rok nauki) i dzięki temu kształcą się na uniwersytetach z czołówki światowych rankingów. Na tychże uniwersytetach wykładają profesorowie z najwyższej naukowej półki a więc uczą się od najlepszych. Kwestia organizacji studiów i perspektywy zawodowe także są trochę inne niż w PL. Jeśli UK wyjdzie z UE wielu zdolnych młodych ludzi nie będzie miało szansy studiować w UK bo dla osób spoza UE czesne wynosi 12 tys funtów i nie przysługuje rządowa pożyczka. Jak wiemy polski rząd zapewnia liczne stypendia dla zdolnych młodych ludzie
3. Polacy w UK pracują, jako że nie ma dla nich pracy w Polsce. To jest wręcz oczywiste, a taki a nie inny stan rzeczy zawdzięczamy głównie Wałęsie i Mazowieckiemu a przede wszystkim Balcerowiczowi, z jego „reformami”, ale to jest oczywiście temat na osobną dyskusję...
4. Poza tym, to przypominam Ci, że idea UE opiera się na dwóch filarach: wolności przepływu kapitału oraz wolności przepływu siły roboczej. UK chce ograniczyć tą drugą wolność, a więc w zamian, to reszta Unii, w tym szczególnie Polska, powinna ograniczyć u siebie swobodę inwestowania dla kapitału brytyjskiego. A że obecny rząd PiSu tego nie robi, to toruje on tym samym drogę dla rządów narodowców.
5. Także: Za kompromis z Cameronem najwięcej zapłaci Polska